Scribo, non vivo.
(Piszę, a nie żyję)
(Tak zwrócił się do uwodzącej go włoskiej kelnerki, ekscentryczny pisarz we wczorajszym filmie, przeczuwając nadciągający realizm. Cała historia zresztą zakończyła się klęską. Literatura zwyciężyła realizm).
(Bardzo mi się ten lęk przed realizmem spodobał. Łatwiej jest tworzyć tekst i się za nim ukrywać, niż żyć naprawdę. Dużo łatwiej. Autorem bloga być też banalnie proste, ale już face-to-face z rzeczywistością, a nie z tekstem się zetknąć… ech, tu zaczynają się schody).
