Samczyk Passer domesticus na przystanku
nie zważa na przenikliwy chłód.
Nadal kontynuuje swe niecne, matrymonialne starania.
Mam nadzieję, że nie rozdziobią go kruki, ni wrony
(i że ten wpis nie ma nic w sobie z poezji,
która mogłaby biednego wróbelka rozszarpać na sztuki wściekłymi kłami)
