Ech w Tutam…

Uprzedzając ewentualne zarzuty dotyczące mego niepisania sobotniego, pragnę na wstępie zauważyć, że nie piszę, bo po prostu żyję a Tutam jest idealnym dla tego celu miejscem na świecie (a ponieważ nie ma ideałów, to postanowiłem zamieszkać w Tamtu. Ech).

Tak sobie rano spacerowałem główną tutamską ulicą. Poetycko mógłbym napisać, że słońce świeciło, a śnieg skrzył w słońcu, ale byłaby to nieprawda (owszem, słońce świeciło, ale śnieg zmienił się już w szarawą masę zalegającą chodniki i zupełnie nie zamierzał połyskiwać). Spacerowałem i wszyscy wokół spacerowali miarowym krokiem, nie spiesząc się zbytnio (zawsze po pobycie w Tutam, w Tamtu przeżywam szok kulturowy spowodowany zmianą tempa chodzenia po chodnikach. Stąd potem te wyścigi wzdłuż zachodniego płotu Filtrów, którą to trasę Moja Szanowna Czytelniczka – dziwne, jeszcze się nie pochwaliła – przebywa w 9 minut z zegarkiem w ręku, a więc krócej niż ja. Ech po raz drugi).

Tutam jest bardzo ładne. Szkoda, że rządzi nim ugrupowanie, który za główny cel uznało budowanie pomników (co by gołąbki miały gdzie celować) oraz nazywanie rond (czy jakieś miasto w Polsce ma Rondo Represjonowanych Żołnierzy-Górników albo Rondo Nauczycieli Tajnego Nauczania???). Co gorsza, władza tutamska doskonale opanowała sztukę, którą teraz ćwiczą bliźniacy – lunarni złodzieje, to znaczy kłamania w żywe oczy, tak żeby wszyscy myśleli, że mówią prawdę. Trzeba przyznać, że gospodarze miasta Tutam w swej impotencji są naprawdę omnipotentni. Ale dość tego narzekania (Ech po raz trzeci).

Dość tego narzekania, bo jak w Tutam ośmielam się narzekać? Gdy niebo błękitne, a Ład panuje w moim życiu. I razem z nim oglądamy „Czasem słońce, czasem deszcz” na dvd. (Nie mówiąc o tym, że pączki są w kuchni). A poza tym, Sz. P. Redaktor napisał mi, że aż zacytuję: „Bardzo dobry tekst o prawach czlowieka”. Ech (tym razem „ech” pozytywne zupełnie, po raz pierwszy)!

A jutro jadę do Tamtu z samego rana. Niestety. Ech (po raz czwarty i ostatni).

Dodaj komentarz