Ucieczka z antyutopii

Omamiony technokratycznym bełkotem i przerażony snami o transcendentaliach biegających za piłką, z niesamowitą radością wracam na Żurawią. Nie, żebym był fanatycznym wielbicielem Geertza czy Hastrup, ba, często tych autorów krytykowałem ostro. Ale Żurawia to azyl jest mój. A słowa Geertza po kilku miesiącach moich ostatnich brzmią poezją. Słucham i czuję, że to jest to. Że oprócz procedur, przepisów, współczynników istnieje świat teorii, piękny świat zastanawiania się nad tym kim ja jestem, i kim jest drugi, i o czym rozmawiamy, i czy nasza rozmowa jest możliwa.
Ogólnie rzecz biorąc czułem na Żurawiej, że jestem u siebie, w krainie abstrakcji dalekiej i nadobnej.
Co więcej, nie chcę stamtąd wracać. A zwłaszcza nie do snów, tych snów.

Może poproszę o status uchodźcy?

Dodaj komentarz