Wykład z historii całkiem współczesnej

Czasami zdarza mi się myśleć, że historia nie istniała. Oczywiście istnieje moja prywatna historia, która zaczyna się w moim umyśle od okolic drugiego roku życia, ale… ale, co było przedtem? Oczywiście, póki istnieje czas opowieści osób, które znam lub znałem, to te wydarzenia miały miejsce. Zaczyna się to w 1912 r., gdy urodziła się moja Prababcia. Ale co było przedtem?

Zdarza mi się myśleć, że mnie okłamano, że niemożliwe, iż oni wszyscy poumierali: cesarze, królowie, święci, cała ta plejada znanych i nieznanych. Ten święty, co pod schodami siedział i obierki jadł (Aleksy?). Król Jagiełło na polach Grunwaldu. I tak dalej.

Skąd mam wiedzieć, że istnieli, skoro zaludniają tylko moją wyobraźnię. Historia jest równie nierzeczywista jak smoki, czy gwiezdne wojny. Przecież nawet przetrząśnięte grobowce nie mówią nic, o tym, co oni czuli.

Historia dla mnie jest naprawdę historią prywatną. Tylko ta się liczy. Tylko ta jest soczysta i prawdziwa, i zalega gdzieś w umyśle. W tej historii liczą się ludzie i emocje, i to nic, że fakty gubią chronologię.

Historia prywatna to historia wdzięczności. Że zechcieliście, drodzy Pamiętani i Zapomniani, wejść przez chwilę w moją historię. To były takie mikroświaty, które potem się rozpadały. Bo tworzył się nowy mikroświat. Nowe historie wplatały się w moją.

Tylko ja mogę połaczyć te wątki w spójną opowieść. Opowieść o sobie samym.

Autobus 13 w Tutam. Autobus 192 w Tamtu.
(Nie biorąc pod uwagę mojego ulubionego, po skasowaniu 44, tramwaju nr 9 w Tamtu)

Albo też: Kasztanowiec pod herbaciarnią IKA. Śnieg na polach koło Dąbrowicy. Zapach boazerii w mieszkaniu na Bobrowskiego. Kapliczki w pełnym słońca Ćmielowie. Komańcza Railway Station Time. Koza pasąca się przy ścieżce między Brodnicą Dolną a Górną. Śnieg w Sopocie.

Cały labirynt. Moja historia prywatna. Moja wdzięczność.

(a to jest dobry czas, by okazać wdzięczność. By powiedzić, że dobrze, że byliście i dobrze, że jesteście.)

(a potem się dowiem, że jestem sentymentalny. Ech)

Dodaj komentarz